FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Fjolnmara. Tom I - Utara Emilii Rejner



Mimo tego Eyjagrani nie wahała się, wkraczając na ciemne ścieżki. Podążająca za nią Silje dotrzymywała jej kroku, rozglądała się jednak czujnie, próbując dostrzec coś przez coraz głębszy mrok wieczora.



Utara, choć w wielu przypadkach częściowo okiełznana i zamknięta w Kręgach, wciąż sączyła się przez skalne szczeliny i snuła na przełęczach. Była jak chwast, który można wyplenić na jakiś czas, który jednak zawsze wróci. Rytualiści twierdzili, że jej dostrzegalne czasem na granicy pola widzenia, ulotne smugi są niczym krew krążąca w ludzkich naczyniach ‒ w przeciwieństwie do niej jednak zimna i bardzo gęsta. Utara była niebezpieczna, ale skyrmowie rzekli kiedyś, że to tchnienie gór, że bez niej Euxanir ‒ a wraz z nim cały Heimareld ‒ pogrążyłby się w długiej, bolesnej agonii.



Tropicielka była tu lubiana i szanowana, przede wszystkim jednak była przedstawicielką Aranmuku. Jej śmierć na ziemiach Heimareldu, szczególnie w takich okolicznościach, byłaby niezwykle trudna do wyjaśnienia i dyplomatycznie niewygodna.



Nie wziął broni, ale nie czyniło go to bezbronnym. Wychudzony podrostek był w stanie w mniej niż pół minuty rozbroić oponenta i przygwoździć go do zmarzniętej ziemi jego własną bronią, błędem byłoby więc go nie doceniać.



Eyran chrząknął cicho, dławiąc w sobie instynktowną chęć cofnięcia się jak najdalej. Inni heidrowie również poruszyli się niespokojnie, dusząc podobną potrzebę oddalenia się za plecy otaczających plac rytualistów. Ogień wyzierający przez otwór podestu był zimny i blady. Płomienie stanowiły specyficzną, okiełznaną przez skyrmę manifestację utary i myśl, że wystarczy chwila słabości rytualistów, by spaczenie wyrwało się spod kontroli, zawsze przerażała tak samo.



Gdy tylko w dziecku rozpoznawano vartahel, automatycznie zyskiwało ono specjalny nadzór całego klanu i zestaw ograniczeń, które miały zapobiec nieszczęśliwym wypadkom. Przemieniający się zmiennokształtny nie rozpoznawał swej rodziny, a znajome zapachy nie wystarczały, by powstrzymać głód. Gdy transformował się po raz pierwszy, dla bezpieczeństwa jego i całego klanu powinien pozostawać pod nadzorem, w warunkach, które pozwoliłyby go okiełznać i nie dopuścić do rozlewu krwi.



Pokonując Ścieżki, uczyliście się rozumieć to, co widzicie i mierzyć własne siły na zamiary, to jednak nie uchroni was przed zmęczeniem. Euxanir jest cierpliwy. Czeka, a wy kiedyś ugniecie się przed nim. Będziecie niewyspani, głodni i spragnieni. W końcu popełnicie błąd.



Słowa Ihrled przepływały gdzieś obok niego. Jakby z oddali słyszał ostrzeżenia Głosu przez utarą, opis nieprzewidywalności spaczenia, u boku którego musieli żyć. Heidveurr mówiła, że sztuką jest nauczyć się współżyć z siłami, których się nie rozumie. Powtarzała, że utara odbiera życie, ale może też je dać. Macie się jej obawiać, mówiła, macie szanować ją i respektować, ale nie uciekajcie przed nią, bo ona nie krzywdzi. To oddech naszych gór, zapewniała.



Agnari, Szukająca, oczyść mnie z przelanej krwi. Udziel mi swej łaski i proś o nią swych braci i swe siostry. Moja ręka przyniosła śmierć, ale uczyniła to z bólem. Mój nóż odebrał życie, ale przez to chronił je. Przyjmij te młode i uświęć je. Słucham twych słów, Agnari, Szukająca. Prowadź mnie teraz i zawsze, jak prowadziłaś dotąd.



‒ I na thynów, jest dziewczyną. Powinna być rozsądniejsza. Bo podobno takie jesteście. ‒ Thynler spojrzał znacząco na Eyjagrani, a ta zaśmiała się.

‒ Podobno jesteśmy ‒ potwierdziła.



Nigdy przecież nie mówiło się o tym, że można być kimś innym. Że to wcale nie tak, że są tylko chłopcy i tylko dziewczynki, i że ci pierwsi zakochują się w tych drugich, a te drugie w pierwszych. Fitse wielu rzeczy nie było jeszcze pewne, na wiele rzeczy nie znalazło jeszcze odpowiedzi, ale to akurat było dla niego aż nadto jasne. Będąc ludźmi, byli znacznie bardziej skomplikowani, ich charaktery i serca były znacznie bardziej złożone. Byli po prostu... Zaśmiało się krótko, przypominając sobie jedno z porównań, które kiedyś usłyszało.



‒ Gdy dorosnę ‒ powiedział Hamarr i Nires wiedziała, że do wieczora nie usłyszy już nic innego ‒ będę taki jak on. Jak tata.

O, nie, pomyślała, wyglądając przez przyszarzałe od brudu okno. Zaciągnięte jednolicie chmurami niebo wydawało się wyjątkowo ciężkie, niemal kładło się na szczytach gór. Nigdy nie pozwolę, byś był taki jak on.



Rybitwa znał morze i kochał je, niejednokrotnie twierdząc, że to jego najlepsza, choć szalenie humorzasta kochanka.



Burzowe pomruki przerodziły się w nieustające, jednostajne dudnienie, gdy szare kłęby utary zaczęły formować się w najpierw niewielki, rosnący jednak z zastraszającą prędkością wir. Trąba gęstej mgły kręciła się jakby leniwie, powoli, sprawiając mylne wrażenie spokojnej i niestanowiącej zagrożenia.



Jeśli przedtem wydawała się nieprzekonana do czułości, to teraz oddała się im z pełnym zaangażowaniem, chłonąc bliskość tropicielki każdym zmysłem, każdym skrawkiem własnego ciała.



‒ Utara... ‒ mruknął Irgrip, spoglądając na widoczny między świątyniami fragment rozciągającego się na tyłach kompleksu ogrodów.

(...)

‒ Nie pozwala ogrodom umrzeć, tak jak nie pozwala umrzeć samemu miastu – wyjaśnił Insorv.



Tchnienie przypominało morze, a ja wchodziłem w sam jego środek. Tonąłem w nim. Zaczęło brakować mi tchu, gdy wypełniła moje płuca. Moje zmysły oszalały, gdy wlała mi się do ust i do uszu. Ja... ‒ Thekkir zawahał się. ‒ W którymś momencie w moich żyłach nie płynęła już gorąca krew, lecz zimna, lepka utara. Moje serce nie pulsowało już w rytmie znanym mi od narodzin, lecz inaczej, szybciej, silniej. Smakowałem zapachy. Słyszałem smaki. Zacząłem widzieć...



Historia mówiła o tym, że mężczyzna ten zrodził się z gór. Jego ciałem były surowe skały, krwią ‒ rwące, zimne górskie potoki, głosem zaś wiatr zawodzący wśród szczytów. Potem, rozprostowawszy po raz pierwszy szerokie plecy i odetchnąwszy mroźnym powietrzem Euxaniru, usiadł na najwyższym wzgórzu i czekał. Pozwalał, by ciepłe promienie słońca obmywały go i rozgrzewały zimne członki.



To skyrmowie ukuli pojęcie spaczenia. To oni też jako pierwsi stwierdzili, że to wszystko, co obserwują, to przebudzenie Euxaniru. Co dokładnie miało to znaczyć ‒ nikt nie wiedział.



Renn potrząsnął głową, cofnął się o krok i skrzywił z bólu. Po raz kolejny starł krwawe łzy, rozmazując je na policzkach.

Utara płakała i krzyczała, błagała i żądała pomocy, rozkazywała im odejść, w kolejnej chwili prosząc, by zostali.






Książka Fjolnmara. Tom I - Utara Emilii Rejner – wizualizacja
Zamów książkę Fjolnmara. Tom I - Utara Emilii Rejner – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Fjolnmara. Tom I - Utara Emilii Rejner

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki Fjolnmara. Tom I - Utara Emilii Rejner